Nie możemy milczeć! Wzajemność i współzależność: Jak poradziliśmy sobie z tymi koncepcjami. (Część 1)

W epoce ekstremizmu, napięć etycznych, starć cywilizacyjnych i wykorzystywania religii do usprawiedliwiania niewypowiedzianego terroru, ludzkość ponownie znalazła się w czerwonej strefie. Obserwując to, co dzieje się wokół nas, zarówno w sferze polityki, jak i w strefach ekonomicznych, wydaje się zanikać centralne miejsce dobra wspólnego i skupienia się na godności człowieka. Zbyt często rynki służą tym, którzy płacą, ale co z tymi, którzy nie mogą zapłacić? Jak tragicznie pokazała światowa pandemia Covid-19, która obecnie pustoszy nasz świat, jesteśmy świadkami, jak najsłabsi płacą najwyższą cenę. Znajdujemy się na rozdrożu i wokół jest dużo paraliżu i strachu. W czasach tak wielkiego zamieszania NADZIEJA ma znaczenie i nie możemy bez niej żyć. Tym razem uczy nas, że NADZIEJA nie jest życzeniem. To sposób działania, połączenie umysłu i serca. Jesteśmy w tym razem. Jak zatem możemy wyjść z tego miejsca strachu, a nawet paraliżu? Ponownie zapraszamy do powrotu spotkania z Nawiedzenia:

„Potem Mary przeszła ze strachu (Czy zaciągną mnie do miejsca ukamienowania?) do bólu. (Czy Józef zwątpi w moją wierność?) Od zaufania (nie boję się zła – Ty jesteś ze mną) z powrotem do obawy. „Muszę iść do kuzynki”, powiedziała i pośpiesznie wyruszyła do Judei.

A gdy Jej stopy rozświetlały osnowę i mgłę dolin i wzgórz, ciemności i dni z Nazaretu do Elżbiety, Maryja z zapałem tkała Serce swego Syna”.

Wizją autorów Celów Zrównoważonego Rozwoju był świat, który objąłby godność odmienności i uznał wagę współzależności i więzi. Niezależność obejmuje wiele wymiarów i uznaje, że „gdy próbujemy wybrać coś samo, stwierdzamy, że jest ono powiązane ze wszystkim innym we wszechświecie”.

Jak pokazała globalna pandemia, świat, który zamieszkujemy dzisiaj dzięki naszemu nowemu systemowi globalnej sieci i środków komunikacji, oferuje nam przywilej życia w dialogu z naszymi braćmi i siostrami ze wszystkich kontynentów, wiedząc, że łańcuch, który łączy ludzką rodzinę, siła jego najsłabszego ogniwa a zatem i cierpienie ludzkie, gdziekolwiek się pojawi, musi dotyczyć nas wszystkich.

W naszej dotychczasowej historii i do niedawna większość ludzi żyła w otoczeniu innych, z którymi dzielili wiarę, tradycję, sposób życia, zestaw rytuałów i narracje pamięci i nadziei. W takich okolicznościach można było uwierzyć, że nasza prawda jest jedyną prawdą, nasza droga jedyną drogą. Niewielu było outsiderów; dysydentów jeszcze mniej. Tak nie jest dzisiaj. Żyjemy w świadomej obecności różnicy. Na ulicy, w miejscu pracy, w telewizji, w naszych szkołach i społecznościach nieustannie stykamy się z kulturami, ideami i ideałami bardzo odmiennymi od naszych.

Pytanie brzmi: Czy przyjęliśmy te różnice? A może zignorowaliśmy lub próbowaliśmy uformować „inność” w naszym otoczeniu w coś bardziej znajomego?

Inne artykuły